Bobby
Artykuły

Bobby

Kolejną niesamowitą i wzruszającą historią jest dla mnie historia Bobby'ego. 

 Mój mąż jest zmęczony krążeniem zwierząt w naszym domu, a ja obiecałam, że przez najbliższe trzy miesiące w naszym domu nie będzie żadnych psów, z wyjątkiem naszych. Obiecałem to pod koniec stycznia. I pierwszego lutego jechałem minibusem i zobaczyłem wpis „Powalony szczeniak na stacji”. Zadzwoniłam do męża, wyrwał się z pracy, pojechał tam, zamiast do spraw, poszłam też na stację… Szczeniak… Faktycznie nastolatek, i to dziki. Leżał, ale gdy podeszli, próbował kuśtykać na trzech nogach. To było straszne… I straszne złapać, i straszne wyjść w takim stanie… 

 W rezultacie mąż pobiegł do apteki po bandaż, aby zrobić pętlę na ustach. Udało mi się naprawić usta, zrzuciłem puchową kurtkę, ścisnęliśmy ją i wciągnęliśmy do samochodu w ten sposób. Potem były męki. Nie ufał nam, próbował ugryźć, a jego łapę trzeba było ciągle opatrywać (okazało się, że to poważne złamanie, były tam druty). Byłam zła, mąż był zmęczony, czasem opadły mi ręce. Zaprosiliśmy kynologa… 3 miesiące niekończącej się walki o prawo, żeby chociaż go dotknąć. Ale czas zrobił swoje. Nauczył się nam ufać, a my nauczyliśmy się Go kochać. Moje dziewczyny zaakceptowały to całkiem znośnie. To prawda, że ​​nie było absolutnie chętnych, żeby się tego podjąć.

Dodaj komentarz