Jak spontanicznie kupiliśmy bulteriera
Artykuły

Jak spontanicznie kupiliśmy bulteriera

Historia zaczęła się od pierwszego psa – kupiliśmy z mężem szczeniaka Jacka Russella. Tylko wbrew oczekiwaniom okazał się nie wesołą elektryczną miotłą, a prawdziwym flegmatykiem – nie chciał się bawić zabawkami, po 4 miesiącach przestał interesować się innymi psami, mógł po prostu siedzieć na ziemi i usiąść w środku spaceru. Żadne próby podburzania go nie pomagały, taki temperament.

Wtedy na radzie rodzinnej postanowiono kupić drugiego psa. Jak mówią, po parze każdego stworzenia. Decyzja opierała się na założeniu, że dwa psy będą się zabawiać, a pierwszy nie będzie się tak nudził. A potem zacząłem wybierać rasę, przez miesiąc ponownie czytałem o wszystkich psach małych i średnich rozmiarów, ale nic nie wyszło. Niektóre mają problemy zdrowotne, inne mają trudności z treningiem, a niektóre są puszyste i linieją przez cały rok. Czas mijał, a mój Jack Russell Rufus coraz bardziej się nudził.

A potem poszliśmy na spacer do parku i spotkaliśmy dwa minibulteriery. Szczerze mówiąc, do momentu poznania przedstawicieli tej rasy, miałem uprzedzenia narzucone przez stereotypy z lat 90-tych na temat krwiożerczego potwora. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna – spokojny, niewzruszony i bardzo cierpliwy, nie wspina się na obcych, nie ulega prowokacjom, prawdziwy pies do towarzystwa. Jeszcze tego samego wieczoru znalazłem ogłoszenie o sprzedaży szczeniąt i skontaktowałem się z hodowcą, a następnego dnia pojechaliśmy i zabraliśmy naszego mini-bulla Dexa.

Od tego momentu moje życie się zmieniło – od dzieciństwa miałam w domu psy, ale takich psów nie było. Bulterier jest najbardziej lojalnym i kochającym stworzeniem, jakie kiedykolwiek spotkałem. Wystarczy, że usiądzie w ramionach właściciela. Albo na kolanach. I lepiej na głowie. Czy kiedykolwiek bulterier usiadł ci na głowie? Spróbuj, gorąco polecam.

Dla Bulka kontakt dotykowy jest bardzo ważny, dlatego bywają natrętne, a nawet zuchwałe. Są uparte i potrafią udawać, że nie rozumieją, czego chce od nich właściciel. Znajomi badali szczeniaka pod kątem głuchoty w wieku pół roku, bo myśleli, że jest naprawdę głuchy, okazało się, że tylko udawał, że nie słyszy swoich właścicieli. I to jest główny problem szkolenia – bulterierowi trzeba pokazać, że właściciel jest bardziej uparty i nie ustąpi.

Jak moi dwaj mężczyźni dogadali się? Nie będę ukrywał, były momenty konfliktu. Jack Russellowie są dość drażliwi i niezależni, więc Rufus mógł ostro zareagować, gdy Dex, przebiegając obok, przypadkowo go powalił lub mógł po prostu położyć się na wierzchu. Taka zażyłość w psim świecie jest uważana za nieprzyzwoitą, ale Bulki o tym nie wiedzą. A teraz Dex jest jedynym psem, z którym bawi się mój Jack Russell. Nie spali w objęciach, ale na ulicy potrafią biegać za sobą 20 minut.

Ale jest jedna rzecz, przed którą nikt nie ostrzega – branie bulteriera do domu jest niebezpieczne. Ponieważ trudno poprzestać na jednym, chcę jeszcze kilka sztuk. Dlatego jak tylko nadarzy się okazja (dodatkowe metry kwadratowe) zacznę jeszcze większą białą bulkę. W końcu szczęścia nigdy za wiele.

Dodaj komentarz