Poprawa przeżywalności nowonarodzonych świnek morskich
Gryzonie

Poprawa przeżywalności nowonarodzonych świnek morskich

Napisane przez Rogera Borastona

Nasze doświadczenia z hodowlą loszek były tak dramatyczne, że uznaliśmy, że zainteresuje to wszystkich i dlatego napisaliśmy ten artykuł.

Naszą uwagę zwrócił jeden niepokojący trend, który zauważyliśmy podsumowując wyniki roku. Jedna samica straciła dwa młode po urodzeniu, inna straciła wszystkie sześć młodych, a trzecia urodziła przedwcześnie, a ponieważ tego się nie spodziewaliśmy, samicę trzymano w tej samej klatce z samcem, który zabił wszystkie młode po ich urodzeniu. urodziły się (przynajmniej zakładamy, że tak było, ponieważ wszystkie młode zmarły w wyniku ataku). Oznacza to, że wskaźnik przeżywalności młodych nie przekraczał 40% rocznie. I to nie licząc kobiet, które zmarły podczas porodu. Na pewno coś trzeba było zrobić!

Minął kolejny rok, pod koniec którego nasz przyjaciel zadzwonił do nas z Walii, aby dowiedzieć się, jak radzi sobie jego suczka, którą zostawił nam do krycia z odpowiednim samcem, ponieważ nie chciał pozyskać samca tej rasy. Głos w telefonie brzmiał na zaniepokojony, ponieważ ten mężczyzna stracił wiele samic i młodych w ciągu ostatniego roku, a jego obawy nie były bezpodstawne. Udało mi się odpowiedzieć, że poród rozpoczął się dwa dni przed przewidywanym terminem, ale mimo to suczka urodziła cztery zdrowe prosięta. Zarówno mama, jak i dzieci czują się dobrze. W rzeczywistości żadne z 32 szczeniąt urodzonych przez nasze loszki nie zmarło w ciągu ostatniego roku, dzięki czemu wskaźnik przeżywalności w ciągu ostatnich 12 miesięcy wyniósł 93% w porównaniu z 40% w zeszłym roku. Urodziły się 52 prosięta, z których tylko 4 padły.

Napisane przez Rogera Borastona

Nasze doświadczenia z hodowlą loszek były tak dramatyczne, że uznaliśmy, że zainteresuje to wszystkich i dlatego napisaliśmy ten artykuł.

Naszą uwagę zwrócił jeden niepokojący trend, który zauważyliśmy podsumowując wyniki roku. Jedna samica straciła dwa młode po urodzeniu, inna straciła wszystkie sześć młodych, a trzecia urodziła przedwcześnie, a ponieważ tego się nie spodziewaliśmy, samicę trzymano w tej samej klatce z samcem, który zabił wszystkie młode po ich urodzeniu. urodziły się (przynajmniej zakładamy, że tak było, ponieważ wszystkie młode zmarły w wyniku ataku). Oznacza to, że wskaźnik przeżywalności młodych nie przekraczał 40% rocznie. I to nie licząc kobiet, które zmarły podczas porodu. Na pewno coś trzeba było zrobić!

Minął kolejny rok, pod koniec którego nasz przyjaciel zadzwonił do nas z Walii, aby dowiedzieć się, jak radzi sobie jego suczka, którą zostawił nam do krycia z odpowiednim samcem, ponieważ nie chciał pozyskać samca tej rasy. Głos w telefonie brzmiał na zaniepokojony, ponieważ ten mężczyzna stracił wiele samic i młodych w ciągu ostatniego roku, a jego obawy nie były bezpodstawne. Udało mi się odpowiedzieć, że poród rozpoczął się dwa dni przed przewidywanym terminem, ale mimo to suczka urodziła cztery zdrowe prosięta. Zarówno mama, jak i dzieci czują się dobrze. W rzeczywistości żadne z 32 szczeniąt urodzonych przez nasze loszki nie zmarło w ciągu ostatniego roku, dzięki czemu wskaźnik przeżywalności w ciągu ostatnich 12 miesięcy wyniósł 93% w porównaniu z 40% w zeszłym roku. Urodziły się 52 prosięta, z których tylko 4 padły.

Poprawa przeżywalności nowonarodzonych świnek morskich

Chcę porozmawiać o tym, jak osiągnęliśmy takie ulepszenia.

Aby poznać historię wszystkich powyższych i poniższych, wrócę do momentu, kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy hodować świnki morskie dla mojej córki, 20 lat temu. Mimo tego, że czasami popełnialiśmy błędy, na przykład przy karmieniu, to i tak coś nam się udawało. Często pozwalamy naszym świniom biegać po naszym ogrodzie lub zagrodzie. Dzięki temu loszki były w dobrej kondycji, a samice bez problemów rodziły silne, zdrowe młode. Ale cały czas trzymaliśmy samice i samce razem, co prowadziło do ponownego zapłodnienia samicy, która właśnie urodziła i bardzo często umierała krótko po drugim porodzie.

Te dwa parametry (kondycja i stres) były przyczyną naszych problemów, gdy zaczynaliśmy hodowlę loszek wystawowych. Kupiliśmy szopę, w której zamierzaliśmy umieścić klatki, które sami wykonaliśmy. Ale niestety proces budowy rozpoczął się po rozpoczęciu hodowli i stało się jasne, że przyczyną złego stanu loszek i stresu było przepełnienie istniejących klatek i postanowiliśmy się na tym skoncentrować.

A wydarzeniem, które nas do tego skłoniło, było to, że moja córka Becky przywiozła ciężarną świnię na sprzedaż ze sklepu zoologicznego, w którym pracuje. Była bardzo młoda, nerwowa i niezbyt zdrowa. Umieściliśmy ją w osobnym pokoju, karmiliśmy osobno, chociaż miała możliwość widywania się z innymi, a także tylko okazjonalnie pozwalaliśmy jej pobiegać z innymi. Szybko doszła do dobrej formy, jak gdyby pochodziła z dobrego żłobka i łatwo rodziła dzieci. Kiedy nadszedł czas na poród, wszystko szło bardzo gładko, a dzieci były duże i zdrowe, co było nieco zaskakujące przy jej wzroście i wieku.

Stało się to tuż przed naszym „przeglądem lokalu”. Wyjąłem wszystkie nasze stare klatki iw tych, w których przegrody były solidne, zastąpiłem je przegrodami z okienkami dla świń, aby mogły się widzieć. Dzięki temu nasze ciężarne samice, które umieszczono w oddzielnych pomieszczeniach, mogły zobaczyć resztę. To pozwoliło nam odstawić samice we wczesnej ciąży, kiedy była ledwo zarysowana, i nie trzymać loszki z resztą do ostatniej. Nabraliśmy takiej pewności w słuszności naszych działań, że pozwoliliśmy jednej z naszych silnych i dobrze odżywionych suczek na urodzenie w wieku czterech miesięcy, na co nigdy wcześniej sobie nie pozwoliliśmy i nawet o tym nie marzyliśmy. Z łatwością urodziła czwórkę zdrowych i silnych dzieci. 

Jakie były zatem, naszym zdaniem, przyczyny niskiej przeżywalności młodych w miotach? Oto cztery główne przykłady, w których udało nam się rozwiązać problem w taki czy inny sposób:

Sprawa pierwsza

Dwie samice, które zawsze żyły razem i były bardzo przyjazne, zostały skojarzone z tym samym samcem i aby nie rozdzielać przyjaciół, zostawiliśmy je, aby żyły i rodziły w tej samej klatce. Jak się okazało, to było przyczyną późniejszej tragedii. Pierwsza samica bez problemów urodziła młode, ale urodzone dzieci podnieciły drugą świnię tak bardzo, że zaczęła aktywność porodową wcześniej niż powinna, bezskutecznie próbowała urodzić swoje młode, nieprzygotowane do porodu, a jako W rezultacie straciliśmy zarówno samicę, jak i jej młode.

Pierwsza samica karmiła swoje dzieci, ale od tego czasu nauczyliśmy się, że nie można pozwolić na urodzenie dwóch samic w tej samej klatce, bo zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Dlatego kobiety w ciąży sadzamy w różnych klatkach, pozwalając im widzieć się przez szczeliny. Z naszego doświadczenia wynika, że ​​w żaden sposób im to nie przeszkadza ani nie szkodzi.

Przypadek drugi

Matka rodząca po raz pierwszy urodziła jedną świnię, ale nie mogła uwolnić go z błon rodnych, aby mógł oddychać. Niestety przybyliśmy za późno, aby pomóc. Natychmiast skierowaliśmy ją do krycia z samcem i był to jedyny przypadek, kiedy samica po natychmiastowym ponownym kryciu bez problemu urodziła zdrowe prosięta i sama pozostała przy życiu.

Sprawy trzecia i czwarta

Te dwa przypadki można ze sobą połączyć: Jedyna różnica polega na tym, że jedna z samic była lekko przekarmiona i staraliśmy się przywrócić ją do normy. Być może jednym z powodów, które doprowadziły ją do śmierci, było właśnie to. W każdym razie wyizolowaliśmy dwie samice od ich samców, gdy tylko udało nam się zdiagnozować ich ciążę. Umieściliśmy je w różnych klatkach i od razu zauważyliśmy, jak gwałtownie pogorszył się ich apetyt i nastrój, siedziały z nosami w kącie i wyglądały na bardzo zdenerwowane i przygnębione, nie miały żadnych problemów zdrowotnych. W końcu jedna samica, bardzo doświadczona i kilka razy rodząca, urodziła cztery młode, z których przeżyło tylko jedno (i to z naszą pomocą), drugie zdechło.

Przyczynę tego upatrujemy w ostrym oddzieleniu od samca i zmianie w klatce, dlatego teraz zawsze, gdy chcemy umieścić suczkę w ciąży, najpierw umieszczamy ją w nowym pokoju z samcem, a kiedy już się przyzwyczai trochę, umieściliśmy go w sąsiedniej klatce.

Oznacza to, że budując małe okienko między klatkami, aby świnie mogły się widzieć i komunikować, rozwiązujemy w ten sposób bardzo ważny problem izolacji ciężarnych świń. Niektóre świnie są zachęcane obecnością drugiej dziewczyny, niektóre samcem, a niektóre grupą zwierząt. Obecność sąsiada (sąsiadów) poprawia nastrój, choć niektóre świnie preferują samotność i niezależną egzystencję. Przynajmniej taka komunikacja radykalnie zmniejsza stres podczas ciąży.

Po podliczeniu wszystkich narodzin, zgonów, zakupionych i sprzedanych loszek w naszej hodowli w ostatnich latach, zdaliśmy sobie sprawę, że liczba loszek bardzo się zmieniła, a liczba klatek znacznie wzrosła. Jedną z trudności, z którą stale będziesz się borykać podczas hodowli świń, jest to, że nigdy nie będziesz mieć wystarczającej liczby wolnych klatek! 

© Tłumaczenie Alexandra Belousova 

Chcę porozmawiać o tym, jak osiągnęliśmy takie ulepszenia.

Aby poznać historię wszystkich powyższych i poniższych, wrócę do momentu, kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy hodować świnki morskie dla mojej córki, 20 lat temu. Mimo tego, że czasami popełnialiśmy błędy, na przykład przy karmieniu, to i tak coś nam się udawało. Często pozwalamy naszym świniom biegać po naszym ogrodzie lub zagrodzie. Dzięki temu loszki były w dobrej kondycji, a samice bez problemów rodziły silne, zdrowe młode. Ale cały czas trzymaliśmy samice i samce razem, co prowadziło do ponownego zapłodnienia samicy, która właśnie urodziła i bardzo często umierała krótko po drugim porodzie.

Te dwa parametry (kondycja i stres) były przyczyną naszych problemów, gdy zaczynaliśmy hodowlę loszek wystawowych. Kupiliśmy szopę, w której zamierzaliśmy umieścić klatki, które sami wykonaliśmy. Ale niestety proces budowy rozpoczął się po rozpoczęciu hodowli i stało się jasne, że przyczyną złego stanu loszek i stresu było przepełnienie istniejących klatek i postanowiliśmy się na tym skoncentrować.

A wydarzeniem, które nas do tego skłoniło, było to, że moja córka Becky przywiozła ciężarną świnię na sprzedaż ze sklepu zoologicznego, w którym pracuje. Była bardzo młoda, nerwowa i niezbyt zdrowa. Umieściliśmy ją w osobnym pokoju, karmiliśmy osobno, chociaż miała możliwość widywania się z innymi, a także tylko okazjonalnie pozwalaliśmy jej pobiegać z innymi. Szybko doszła do dobrej formy, jak gdyby pochodziła z dobrego żłobka i łatwo rodziła dzieci. Kiedy nadszedł czas na poród, wszystko szło bardzo gładko, a dzieci były duże i zdrowe, co było nieco zaskakujące przy jej wzroście i wieku.

Stało się to tuż przed naszym „przeglądem lokalu”. Wyjąłem wszystkie nasze stare klatki iw tych, w których przegrody były solidne, zastąpiłem je przegrodami z okienkami dla świń, aby mogły się widzieć. Dzięki temu nasze ciężarne samice, które umieszczono w oddzielnych pomieszczeniach, mogły zobaczyć resztę. To pozwoliło nam odstawić samice we wczesnej ciąży, kiedy była ledwo zarysowana, i nie trzymać loszki z resztą do ostatniej. Nabraliśmy takiej pewności w słuszności naszych działań, że pozwoliliśmy jednej z naszych silnych i dobrze odżywionych suczek na urodzenie w wieku czterech miesięcy, na co nigdy wcześniej sobie nie pozwoliliśmy i nawet o tym nie marzyliśmy. Z łatwością urodziła czwórkę zdrowych i silnych dzieci. 

Jakie były zatem, naszym zdaniem, przyczyny niskiej przeżywalności młodych w miotach? Oto cztery główne przykłady, w których udało nam się rozwiązać problem w taki czy inny sposób:

Sprawa pierwsza

Dwie samice, które zawsze żyły razem i były bardzo przyjazne, zostały skojarzone z tym samym samcem i aby nie rozdzielać przyjaciół, zostawiliśmy je, aby żyły i rodziły w tej samej klatce. Jak się okazało, to było przyczyną późniejszej tragedii. Pierwsza samica bez problemów urodziła młode, ale urodzone dzieci podnieciły drugą świnię tak bardzo, że zaczęła aktywność porodową wcześniej niż powinna, bezskutecznie próbowała urodzić swoje młode, nieprzygotowane do porodu, a jako W rezultacie straciliśmy zarówno samicę, jak i jej młode.

Pierwsza samica karmiła swoje dzieci, ale od tego czasu nauczyliśmy się, że nie można pozwolić na urodzenie dwóch samic w tej samej klatce, bo zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Dlatego kobiety w ciąży sadzamy w różnych klatkach, pozwalając im widzieć się przez szczeliny. Z naszego doświadczenia wynika, że ​​w żaden sposób im to nie przeszkadza ani nie szkodzi.

Przypadek drugi

Matka rodząca po raz pierwszy urodziła jedną świnię, ale nie mogła uwolnić go z błon rodnych, aby mógł oddychać. Niestety przybyliśmy za późno, aby pomóc. Natychmiast skierowaliśmy ją do krycia z samcem i był to jedyny przypadek, kiedy samica po natychmiastowym ponownym kryciu bez problemu urodziła zdrowe prosięta i sama pozostała przy życiu.

Sprawy trzecia i czwarta

Te dwa przypadki można ze sobą połączyć: Jedyna różnica polega na tym, że jedna z samic była lekko przekarmiona i staraliśmy się przywrócić ją do normy. Być może jednym z powodów, które doprowadziły ją do śmierci, było właśnie to. W każdym razie wyizolowaliśmy dwie samice od ich samców, gdy tylko udało nam się zdiagnozować ich ciążę. Umieściliśmy je w różnych klatkach i od razu zauważyliśmy, jak gwałtownie pogorszył się ich apetyt i nastrój, siedziały z nosami w kącie i wyglądały na bardzo zdenerwowane i przygnębione, nie miały żadnych problemów zdrowotnych. W końcu jedna samica, bardzo doświadczona i kilka razy rodząca, urodziła cztery młode, z których przeżyło tylko jedno (i to z naszą pomocą), drugie zdechło.

Przyczynę tego upatrujemy w ostrym oddzieleniu od samca i zmianie w klatce, dlatego teraz zawsze, gdy chcemy umieścić suczkę w ciąży, najpierw umieszczamy ją w nowym pokoju z samcem, a kiedy już się przyzwyczai trochę, umieściliśmy go w sąsiedniej klatce.

Oznacza to, że budując małe okienko między klatkami, aby świnie mogły się widzieć i komunikować, rozwiązujemy w ten sposób bardzo ważny problem izolacji ciężarnych świń. Niektóre świnie są zachęcane obecnością drugiej dziewczyny, niektóre samcem, a niektóre grupą zwierząt. Obecność sąsiada (sąsiadów) poprawia nastrój, choć niektóre świnie preferują samotność i niezależną egzystencję. Przynajmniej taka komunikacja radykalnie zmniejsza stres podczas ciąży.

Po podliczeniu wszystkich narodzin, zgonów, zakupionych i sprzedanych loszek w naszej hodowli w ostatnich latach, zdaliśmy sobie sprawę, że liczba loszek bardzo się zmieniła, a liczba klatek znacznie wzrosła. Jedną z trudności, z którą stale będziesz się borykać podczas hodowli świń, jest to, że nigdy nie będziesz mieć wystarczającej liczby wolnych klatek! 

© Tłumaczenie Alexandra Belousova 

Dodaj komentarz