„Wierzę, że jeszcze wróci…”
Artykuły

„Wierzę, że jeszcze wróci…”

Siedem lat temu w moim domu pojawił się ten pies. Stało się to zupełnie przez przypadek: poprzedni właściciel chciał ją uśpić, bo pies nie był jej potrzebny. I na ulicy, gdy kobieta o tym wspomniała, wziąłem od niej smycz i powiedziałem: „Skoro nie potrzebujesz psa, pozwól mi go wziąć dla siebie”. 

Sesja zdjęciowa: wiki

Nie dostałem prezentu: pies chodził z byłym właścicielem tylko na ścisłej obroży, leżał w śmietniku, miał mnóstwo chorób współistniejących i był strasznie zaniedbany. Kiedy po raz pierwszy wziąłem smycz Almy, zaczęła mnie ciągnąć, wyrywając mi ręce. I pierwsze co zrobiłem było oczywiście całkowicie błędne z punktu widzenia kynologii. Spuściłem ją ze smyczy i powiedziałem:

– Króliczku, jeśli chcesz ze mną mieszkać, żyjmy według moich zasad. Jeśli odejdziesz, to odejdź. Jeśli zostaniesz, zostań ze mną na zawsze.

Miałem wrażenie, że pies mnie rozumie. I od tego dnia utrata Almy, nawet gdybyś chciała, była nierealistyczna: nie podążałem za nią, ale ona poszła za mną.

Sesja zdjęciowa: wiki

Przeszliśmy długi okres leczenia i rekonwalescencji. Zainwestowano w nią ogromną sumę pieniędzy, na spacerze podtrzymywałem ją szalikiem, bo nie mogła chodzić.

W pewnym momencie naszego wspólnego życia uświadomiłam sobie, jakkolwiek by to nie brzmiało, że w osobie Almy wrócił do mnie mój pierwszy labrador.

Przed Almą miałam innego labradora, którego zabraliśmy ze wsi – z podobnej sytuacji życiowej, z tymi samymi chorobami. I w pewnym pięknym momencie Alma zaczęła robić to, co zrobiłby ten pies. Dlatego wierzę w reinkarnację.

Mam też lisa gładkiego, moją Szaloną Cesarzową, którą kocham do szaleństwa. Trudno jednak wyobrazić sobie bardziej idealnego zwierzaka niż Alma. Przy wadze ponad 30 kg była całkowicie niewidoczna w łóżku. A kiedy urodziło się moje dziecko, pokazała się z najlepszej strony i została moją asystentką i towarzyszką w wychowaniu ludzkiego szczenięcia. Na przykład, kiedy przynieśliśmy do domu naszą nowonarodzoną córeczkę i położyliśmy ją do łóżka, Alma była w szoku: wepchnęła córkę głęboko w łóżko i spojrzała szalonymi oczami: „Oszalałaś – twoje dziecko zaraz upadnie!”

Wiele razem przeszliśmy. Pracowaliśmy na lotnisku, jednak później okazało się, że Almie trudno jest być psem poszukiwawczym, więc po prostu dotrzymywała mi towarzystwa. Następnie, gdy współpracowaliśmy z portalem WikiPet, Alma odwiedziła dzieci ze specjalnymi potrzebami i pomogła im dostrzec jasną stronę życia.

Sesja zdjęciowa: wiki

Alma musiała być ze mną cały czas. Najbardziej pomysłową rzeczą w tym psie było to, że nie ma znaczenia, gdzie i o której godzinie to było, ale jeśli Jej Mężczyzna jest w pobliżu, oznacza to, że jest w domu. Gdziekolwiek byliśmy! Jechaliśmy komunikacją miejską w dowolne miejsce w mieście, a pies był całkowicie spokojny.

Sesja zdjęciowa: wiki

Około miesiąc temu moja córka obudziła się i powiedziała:

„Śniło mi się, że Alma wyjdzie poza tęczę.

W tym momencie oczywiście nic mi to nie mówiło: cóż, śniłem i śniłem. Dokładnie tydzień później Alma zachorowała i to poważnie. Leczyliśmy ją, zakładaliśmy kroplówki, karmiliśmy na siłę… Ciągnąłem do końca, ale z jakiegoś powodu od pierwszego dnia wiedziałem, że to wszystko na nic. Być może moje próby leczenia jej wynikały z samozadowolenia. Pies właśnie wyszedł, a ona zrobiła to, jak wszyscy w jej życiu, bardzo dostojnie. I po raz czwarty nie udało się jej uratować.

Alma zmarła w piątek, a w sobotę jej mąż poszedł na spacer i nie wrócił sam. W jego ramionach był kotek, którego mąż wyciągnął z szybu windy. Jest oczywiste, że nikomu tego dziecka nie oddaliśmy. Był to guzek z płynącymi oczami i ogromną liczbą pcheł. Kwarantannę „zaserwowałam” sąsiadom, którym jestem bardzo wdzięczna – wszak w naszym domu mieszka starszy kot i przyprowadzenie od razu kociaka do domu byłoby równoznaczne z zabiciem naszego kota.

Oczywiście kotek odciągnął mnie od straty: ciągle trzeba było go leczyć i opiekować się. Córka wymyśliła imię: powiedziała, że ​​nowy kot będzie miał na imię Becky. Teraz Becky mieszka z nami.

Ale nie żegnam się z Almą. Wierzę w wędrówkę dusz. Czas upłynie i znów się spotkamy.

Zdjęcie: wikipedia

Dodaj komentarz