ArtykułyMaria i Chuck Berry 23.10.2022 /Pojawił się na ulicy jakby znikąd… Po zabraniu go do kuratora wyszedł na jaw główny problem, chyba przez to pies wylądował na ulicy… Wył, szczekał i hałasował niemal bez przerwy. Dostał więc gadające imię, a my mamy psa, którego, wydawałoby się, nie da się zaaranżować w nowej rodzinie… Ale mieliśmy dużo szczęścia z prześwietleniem. Tymczasowa rodzina, a zwłaszcza moja mama, okazała się osobą niezwykle cierpliwą. W ciągu tych kilku miesięcy, kiedy Chuck mieszkał w tymczasowym domu, zmienił się radykalnie. Ale nadal wymagało to trochę uwagi. Kiedy przyszedł czas na szukanie dla niego stałego, nowego domu, znalazła nas Maria. Bardzo spodobało mi się jej podejście. Było oczywiste, że mężczyzna wybiera przyjaciela bez zamieszania. Spokojnie i ważą siłę. Maria ma w rodzinie dwójkę dzieci. Ale idąc na spotkanie z Chuckiem, Maria i jej mąż przyjechali bez dzieci. Tak często spotykamy się z sytuacją, gdy ludzie proszą o psa dla dzieci jako zabawkę, że takie podejście zostało respektowane. Po naszym spotkaniu rodzina pomyślała jeszcze kilka dni i dopiero po przeanalizowaniu wszystkiego podjęła decyzję. Pamiętam, jak zaprowadziliśmy go do nowego domu, jak od razu zaczął biegać po mieszkaniu, bawić się z dziećmi. Od razu stało się jasne – Chuck Berry jest w domu! Komunikujemy się z Maszą, pozostajemy w kontakcie. Były trudności, gdzie bez nich. Ale udało im się wszystko. Najważniejsze jest nadal pragnienie! Zdjęcia wykonała Tatyana Prokopchik specjalnie na potrzeby projektu „Dwie nogi, cztery łapy, jedno serce”.