Bezimienny jamnik trafił na kuratorstwo na początku czerwca. Została przywieziona z przedmieść Mińska przez letnich mieszkańców. Wyszła do ludzi z lasu. Ranny i słaby, pogryziony…. Ale wyszła – po pomoc… Co tam było, w tym lesie? Co się z nią stało? Nikt tego nie wie…
Szukaliśmy prześwietlenia i przygotowywaliśmy się do przyjęcia nowego, wtedy odpowiedziała Olga. Dziewczyna szczerze przyznała, że nie ma dużego doświadczenia, ale jest gotowa do nauki, trzeba tylko pokazać, opowiedzieć i wesprzeć. może to zrobić tylko osoba doświadczona. Wtedy zadałam Oldze bezpośrednie pytanie: „Dacie sobie z tym radę?” – i pewność głosu tej młodej i sympatycznej dziewczyny została przeniesiona na mnie. Więc się spotkali. Dana okazała się niesamowicie cierpliwym psem. Zniosła wszystkie zabiegi, spokojnie leżąc na plecach. A Olga okazała się niesamowicie pilną uczennicą, po kilku dniach to nie my, tylko nauczyła nas przeprowadzać zabiegi. Wtedy usłyszałam od niej stanowcze „Nikomu tego nie dam!” Komunikujemy się teraz z Olgą, utrzymujemy kontakt, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Były też trudności, z którymi Olga musiała sobie radzić. W końcu śmieciarze mają własne problemy, które może rozwiązać tylko kochający i cierpliwy właściciel. To jest taka historia, historia zbawienia, miłości, zaufania, historia przyjaźni. Komunikując się z tą już doświadczoną właścicielką psa, dowiedziałam się, że od dawna chciała zabrać psa na prześwietlenie, do pomocy, ale nie ufali jej lub po prostu nie odpowiadali. Danochka miała dużo szczęścia z mężczyzną, a Olga z przyjaciółką. Odnaleźli się.Zdjęcia wykonała Tatyana Prokopchik specjalnie na potrzeby projektu „Dwie nogi, cztery łapy, jedno serce”.