War Dogs: The Story of Stormy i Ron Aiello
psy

War Dogs: The Story of Stormy i Ron Aiello

Stormy zatrzymał się. Wyczuwała, że ​​coś się zbliża. Niebezpieczeństwo. Jej przewodnik, Ron Aiello, niczego nie widział, ale nauczył się ufać instynktom psów bojowych, zwłaszcza Stormy'ego. Opadł na jedno kolano obok niej, wpatrując się tam, gdzie patrzył pies.

To było w samą porę.

Pocisk snajpera gwizdnął tuż nad jego głową.

„Gdyby nie Stormy, wyszedłbym prosto na otwartą przestrzeń, a snajper powaliłby mnie bez żadnych trudności” – mówi Aiello. „Tego dnia uratowała mi życie”. I wtedy Stormi dołączyła do grona psów-bohaterów wojskowych.

Marine Ron Aiello służył ze Stormym w latach 1966–1967 w jednym z pierwszych trzydziestu zespołów rozpoznania morskiego, które wylądowały w Wietnamie. Potrafi opowiedzieć dziesiątki historii o tym, jak Stormy uratowała jego i jego współpracowników. Niektóre z nich są tak dramatyczne, jak historia snajpera, inne zaś opowiadają o tym, jak wojskowe psy-bohaterowie pomogły żołnierzom w inny ważny sposób.

„Pamiętam, jak jeden z żołnierzy piechoty morskiej zapytał, czy może ją pogłaskać, po czym usiadł obok niej, objął ją i pozwolił polizać sobie twarz, i siedzieli tak przez około dziesięć minut. Kiedy wstał, był spokojny i gotowy. Wielokrotnie widziałem, jak to robi ludziom” – mówi Ron. „Była prawdziwym psem terapeutycznym dla nas wszystkich. Naprawdę wierzę, że gdybym był tam bez Stormi, byłbym dziś inną osobą. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi.”

Aiello otrzymał zawiadomienie, że nadszedł czas rozstania się ze Stormi, zaledwie dzień przed zakończeniem jego 13-miesięcznej służby. On wrócił do domu, a ona została w Wietnamie. Nowy przewodnik przygotowywał się do zajęcia miejsca obok niej.

Tej nocy Ron spał ze Stormy w jej kabinie. Następnego ranka nakarmił ją, pogłaskał i odszedł na zawsze.

„Nigdy więcej jej nie widziałem” – mówi.

Jego serce zostało złamane po rozstaniu z wiernym czworonożnym przyjacielem.

 

War Dogs: The Story of Stormy i Ron Aiello

Pomoc psom wojskowym w ramach hołdu dla starego przyjaciela

Teraz, pięćdziesiąt lat później, Aiello składa hołd przyjacielowi z czasów wojny, zapewniając psom wojennym pomoc i opiekę przez resztę ich życia. Ron jest prezesem organizacji non-profit o nazwie United States War Dog Relief Association, którą założył wraz z innymi weteranami z Wietnamu, aby uhonorować bohaterów wojskowych z przeszłości i troszczyć się o bohaterów naszych czasów.

Kiedy grupa rozpoczęła współpracę w 1999 r., jej celem była po prostu zbiórka pieniędzy na ogólnokrajowy pomnik psa bojowego. Firma Hill's Pet Nutrition wsparła wydarzenie, przekazując koszulki, kurtki i bandany, które grupa sprzedała w ramach zbiórki funduszy.

„Hill's bardzo nam pomógł” – mówi Aiello. „Dzięki ich pomocy zebraliśmy mnóstwo pieniędzy”.

Ale wtedy wydarzył się 11/XNUMX.

„Oczywiście zawieszono działalność związaną z pomnikiem wojennym i zamiast tego zaczęliśmy wysyłać paczki z pomocą humanitarną do psów i ich opiekunów biorących udział w akcjach ratowniczych” – mówi Aiello. Tutaj także Hill's nie pozostał z boku, przekazując psie smakołyki, które znalazły się w paczkach. Ron Aiello nie jest pewien, ile dokładnie pakietów pomocy humanitarnej wysłała grupa na przestrzeni lat.

„Właśnie przestałem liczyć przy dwudziestu pięciu tysiącach” – mówi.

Według Rona wraz z pogorszeniem się sytuacji militarnej na Bliskim Wschodzie wzrosło zapotrzebowanie na psy wojskowe. Dlatego Stowarzyszenie Pomocy Psom Wojskowym uruchomiło program wydatków medycznych dla psów-bohaterów wojskowych, pokrywający koszty wszystkiego, od zespołu stresu pourazowego po chemioterapię.

Według Rona Aiello programem opieki medycznej objętych jest obecnie 351 byłych psów wojskowych.

Ta organizacja non-profit przyznaje także psom wojskowym zasłużone nagrody w postaci brązowych medali i odznak oraz pomaga przewodnikom w pokryciu kosztów adopcji ich wojskowych zwierząt.

Stowarzyszenie w końcu osiągnęło swój pierwotny cel: w 2006 roku u bram Pomnika Weteranów Wietnamu w Holmdel w stanie New Jersey otwarto pomnik amerykańskich psów bojowych. Jest to posąg z brązu przedstawiający klęczącego żołnierza i jego psa – zupełnie jak w dniu, w którym Stormy uratowała Aiello przed kulą snajperską.

Los Stormy jest nieznany

Ronowi Aiello udało się znaleźć po nim trzech przewodników, którzy współpracowali ze Stormy w Wietnamie.

„Wszyscy mówili mi, że ona nadal tam jest, eskortując zespoły patrolowe, szukając ładunków wybuchowych i jak zawsze doskonale wykonując swoją pracę” – mówi.

Ale po 1970 roku wiadomości przestały napływać. Po odbyciu służby wojskowej Aiello napisał do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych z prośbą o adopcję Stormy. Jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi. Do dziś nie wie, jaki los ją spotkał. Mógł zginąć w akcji lub, jak wiele psów służących w Wietnamie, zostać uśpiony, porzucony lub przekazany Wietnamczykom po wycofaniu się Amerykanów.

War Dogs: The Story of Stormy i Ron Aiello

Aiello cieszy się, że podobny los już nigdy nie spotka innego psa wojskowego.

Ustawa z 2000 r. podpisana przez prezydenta Billa Clintona stanowi, że wszystkie nadające się do adopcji psy wojskowe i służbowe będą gotowe do umieszczenia w rodzinie po zakończeniu służby. Ponieważ psy wojskowe są dobrze wyszkolone, bardzo lojalne i mogą mieć wyjątkowe problemy zdrowotne, wszystkie emerytowane psy dostępne do adopcji są przydzielane do programu adopcji psów wojskowych i służbowych Departamentu Obrony. Co roku dzięki temu programowi dom znajduje ponad 300 psów.

Kolejna ustawa, tym razem podpisana przez prezydenta Baracka Obamę w 2015 roku, gwarantuje bezpieczny powrót do USA wszystkich emerytowanych psów wojskowych, które służyły za granicą. W przeszłości opiekunowie często musieli samodzielnie zbierać fundusze, aby wysłać zwierzęta do domu. Organizacje takie jak US War Dog Relief Association pomagają pokryć te koszty.

Ron Aiello nigdy nie zapomni Stormy i ważnej roli, jaką odegrała w jego życiu oraz w życiu innych żołnierzy, którzy służyli z nim w Wietnamie. Ma nadzieję, że jego praca dla Amerykańskiego Stowarzyszenia Pomocy Psom Wojennym uhonoruje jej pamięć i życie żołnierzy, które uratowała, w tym jego własne.

„Bez względu na to, gdzie byłem i co robiłem w Wietnamie, zawsze wiedziałem, że mam z kim porozmawiać, a ona jest przy mnie, aby mnie chronić” – mówi. „A ja byłem tam, aby ją chronić. Mieliśmy prawdziwą przyjaźń. Była najlepszą przyjaciółką, o jakiej mężczyzna może tylko marzyć.

Dodaj komentarz