Bożena i Tutsi
Artykuły

Bożena i Tutsi

Od dawna marzyłem o kocie. Postanowiliśmy więc po prostu zacząć szukać. Perska najwyraźniej nie miała na to ochoty, ale mąż namówił ją, żeby spojrzała.

Przybyłem i zakochałem się w wielkich oczach. Nasza Tootsie sama nas wybrała, wskoczyła mi w ramiona i zasnęła.

A rok później urodziła się Bożena. Co więcej, Tootsie „wykluła” ją w dosłownym tego słowa znaczeniu – cały czas leżała na moim podbrzuszu, gdy Bożena była w brzuszku. Po pojawieniu się Bożeny nadal ją chroniła.

Kiedy spałam z małą Bożeną na piersi, Tootsie zawsze przychodziła i kładła się obok mnie (a nasz kot nie jest oswojony – rzadko chodzi na rękach). Kiedy Bożena płakała, podeszła do mnie, przytuliła mnie do nogi i zaczęła gryźć.

Teraz, gdy Bożena podrosła, kot traktuje ją jak małą dziewczynkę. Nigdy nie wypuści pazurów, nie ugryzie. A jeśli Bożena całkowicie będzie przeszkadzać, protekcjonalnie po królewsku odejdzie na bok.

Dodaj komentarz